W Polsce jawność jest ciągle niedoceniana
fragment wywiadu
Piotr Henzler: Szóstego września 2001 roku została przyjęta Ustawa o dostępie do informacji publicznej. Minęło dwadzieścia lat jej funkcjonowania i przez część mediów oraz serwisów społecznościowych przetoczyły się informacje o „obchodach rocznicowych”: debatach, webinariach, artykułach okolicznościowych. Niewiele chyba rocznic uchwalania ustaw jest tak świętowanych. Co w tej ustawie jest tak szczególnego, że warto było świętować rocznicę jej uchwalenia?
Szymon Osowski: Ta ustawa jest kluczowa dla naszego funkcjonowania w demokratycznym państwie prawa. Gwarantuje nam, mieszkańcom i mieszkankom Polski, prawo do wiedzy o tym, co robią władze publiczne, i o tym, co się dzieje z pieniędzmi publicznymi. I jej roli nie można przecenić, a zatem i świętowanie jest w pełni uzasadnione.
Powody do radości nie wynikają tylko z samego faktu, że akt ten obowiązuje od dwudziestu lat, ale także z tego powodu, że ze strony różnych podmiotów ze sfery administracji pojawiają się opinie, że ustawa jest zła i należy ją zmienić. A skoro takie głosy się pojawiają, to oznacza, że jej działanie boli, doskwiera administracji. A jeżeli boli ustawa, która gwarantuje jawność i wiedzę o tym, co robi władza publiczna, co się dzieje z pieniędzmi publicznymi, to znaczy, że ona się sprawdziła. I to dlatego to dwudziestolecie jest takim momentem ogromnego sukcesu. Nas wszystkich. Zarówno tych, którzy przez dwie dekady korzystali bezpośrednio z jej zapisów, zwracając się z wnioskami o dostęp do informacji do różnych podmiotów, jak i tych, którzy pośrednio korzystali z tej jawności. A jeśli do tego dołożyć informację, że rośnie liczba osób z tej ustawy korzystających, a przynajmniej liczba składanych wniosków o dostęp do informacji publicznej, to powodów do radości jest jeszcze więcej.
Pobierz cały artykuł w formacie .pdf