Miasto możliwości
Fragment recenzji
książki Leslie Kern "Feminist city. Claiming Space in a Man-Made World"
Nazwisko Hannah Arendt nie zajmuje w Feminist City Leslie Kern prominentnej pozycji. Przeciwnie, w tym smukłym, elegancko wydanym tomie nie pada ono ani razu. Czytając recenzowaną książkę, nie byłem jednak w stanie przestać wracać myślami do autorki Ludzi w mrocznych czasach i jej rozważań na temat polityczności i przestrzeni. Dlaczego?
Jest to ciekawe w perspektywie renesansu, który od przynajmniej kilku lat przeżywa twórczość Hannah Arendt. W sytuacji zagrożenia prawicowym populizmem, nawrotu faszyzmu i nacjonalizmu oraz ponawiających się ataków na demokrację wielu autorów i publicystów coraz chętniej sięga do twórczości autorki Kondycji ludzkiej, szukając w niej odpowiedzi i wskazówek, jak należy rozumieć problemy, z którymi się mierzymy. Jednocześnie renesans ten jest zadziwiająco płytki: Hannah Arendt pojawia się w nim jako badaczka tyranii i zbrodni, a jej bogaty, wielopostaciowy i niejednoznaczny dorobek sprowadza się w nim do Korzeni totalitaryzmu i Eichmanna w Jerozolimie. W konsekwencji wiele z tego, co w jej myśli było i nadal jest szczególnie interesujące i innowacyjne, nie znajduje dla siebie miejsca we współczesnych cytowaniach z Banalności zła.